Subiektywny przewodnik po Krecie
Dzień 1
Do czterech razy sztuka, czyli znowu na Krecie
Trasa: Warszawa - Kreta - Chania - Plakias
Ημέρα 1
94kmDzień 1
Plakias
To już nasze czwarte wakacje na Krecie. Mimo tego, że nasz trzeci tygodniowy wyjazd z 2011 roku nadal pozostaje nie opisany, to jednak postanowiliśmy wznowić tradycję publikowania naszych subiektywnych przewodników relacjonujących wyjazdy na Kretę. Od naszych dotychczasowych czytelników otrzymaliśmy i otrzymujemy nadal mnóstwo pozytywnych recenzji naszych poprzednich opisów, ciepłych słów (za co serdecznie dziękujemy) oraz pytań o nowe subiektywne przewodniki. Wiemy też, że w wielu przypadkach stanowią one podstawową inspirację przy opracowywaniu Waszych planów na zwiedzanie Krety. To zawsze nas cieszy, gdyż właśnie propagowanie aktywnego zwiedzania mniej lub bardziej znanych rejonów Krety jest naszym podstawowym celem. Zatem do dzieła!
Wakacje pod górę
Nasz początkowy plan zakładał samodzielne wykupienie przelotu oraz rezerwację pobytu w dwóch lub trzech hotelach. Aż do ostatniej chwili czekaliśmy na najbardziej korzystną cenę czarterów. Niestety w dniu, w którym podjęliśmy ostateczną decyzję o zakupie biletów, w trakcie dokonywania rezerwacji okazało się, że w samolocie zostało już tylko jedno miejsce... ups... tak więc nadszedł czas na wcielenie w życie planu B, który zakładał wykupienie klasycznej oferty wakacyjnej za pośrednictwem biura podróży. W całej masie mało atrakcyjnych hoteli znajdujących się w większości na gwarnej północy Krety, udało nam się znaleźć dwa hotele położone na południowym wybrzeżu.
Czekając praktycznie do ostatniej chwili po pewnych nieprzyjemnych perturbacjach związanych z nieudaną rezerwacją u jednego z większych wakacyjnych pośredników, udało nam się zarezerwować sympatyczny rodzinny hotelik tuż obok plaży w miejscowości Plakias. W ten sposób w tym roku ustanowiliśmy swój własny nowy rekord wyjazdów last minute, który w tej chwili wynosi półtora dnia dzielące kupno wycieczki od dnia wylotu.
Jednak lecimy
Po ostatnich gorączkowych przygotowaniach do wyjazdu od wakacji dzieliła nas tylko zarwana noc, bowiem już o drugiej nad ranem musieliśmy stawić się na Okęciu, gdyż nasz lot do Grecji wypadał o godzinie czwartej. Na te wakacje polecieliśmy w dużej mierze nieprzygotowani z mało konkretnymi planami i często nierzetelnymi informacjami. Był to wynik krótkiego czasu który dzielił wykupienie wyjazdu od dnia wylotu. Nie bez znaczenia było również to, że do samego końca nie wiedzieliśmy, gdzie ostatecznie polecimy. Niestety wszystko to dało o sobie znać kilkukrotnie podczas zwiedzania Krety, ale nie uprzedzajmy faktów.
W tym roku nasz przelot obsługiwały czeskie linie lotnicze Travel Service. Załogę w miarę nowego samolotu Boeing 737-800 stanowiła w pełni polska obsługa. Mimo iż była dopiero połowa czerwca to w samolocie było zaledwie jedno wolne miejsce. Sam lot był zrealizowany o czasie i przebiegł bardzo spokojnie. Na lotnisku w Chania wylądowaliśmy tuż po godzinie 8 lokalnego czasu.
Do autokaru, który miał zabrać nas do Plakias, wsiadaliśmy ze świadomością, że będzie to dosyć długa kilkugodzinna podróż, bowiem lotnisko oddalone jest od południowego wybrzeża o ponad 100 kilometrów, z których około jednej trzeciej stanowią górskie, wąskie i kręte drogi.
Allllle wieje, czyli witamy w Plakias
Do Plakias dotarliśmy po godzinie 12. Po tak długiej podróży marzyliśmy już tylko o prysznicu, niestety na tę chwilę musieliśmy jeszcze poczekać, gdyż nasz pokój nie był przygotowany.
Postanowiliśmy więc w zamian porządnie się najeść robiąc sobie spóźnione drugie śniadanie. Większość tawern w Plakias jest położona wzdłuż drogi ciągnącej się tuż obok plaży. Chyba nikomu nie musimy pisać jaka to frajda popijać frappe i jeść śniadanie sycąc jednocześnie oczy widokiem szmaragdowego Morza Śródziemnego. Jedynym mankamentem tego cudownie rozpoczętego dnia był niesamowicie silny wiatr, który targał liście palm, włosy i ubrania.
Po dwóch godzinach w końcu mogliśmy wprowadzić się do naszego pokoju, jednak nie zostaliśmy w nim zbyt długo, wszak Kreta czeka! Aby nie tracić tego dnia postanowiliśmy odpocząć po podróży na plaży.
Plaża w Plakias jest stosunkowo długa jak na standardy Krety - ma aż około 1300 metrów. Większa jej część jest piaszczysta jednak w rejonie, w którym załamują się fale, są kamienie. Kilkadziesiąt pierwszych metrów dna jest również kamienistych, z dość gwałtownym początkowo spadkiem. Jednak w dalszej części dno jest piaszczyste i obniża się łagodnie. Podczas naszych wakacji woda w morzu była dość zimna, jednak mogło to wynikać z wczesnej pory wyjazdu oraz dwóch lodowatych górskich strumieni wpadających do zatoki w Plakias.
Plaża ma status Błękitnej Flagi, więc nad bezpieczeństwem turystów czuwają ratownicy. W kilku miejscach znajdują się leżaki do wynajęcia, które oferowane są w rozsądnych cenach. Za pełny zestaw: dwa leżaki oraz parasol cena wynosiła od 4 do 5€. Plaża jest również dostosowana dla osób poruszających się na wózkach, w kilku miejscach znajdują się odpowiednie zjazdy. Jak na każdej plaży oznaczonej Błękitną Flagą, znajdują się tu również przebieralnie oraz prysznice ze słodką wodą.
Równolegle do plaży, na całej jej długości, poprowadzona jest betonowa promenada obsadzona palmami oraz drzewami. W wielu miejscach ustawione są ławki. Miejsce to idealnie nadaje się na wieczorne spacery, z czego chętnie korzystało wiele osób w tym również i my.
Mimo szczerych chęci tego dnia na plaży spędziliśmy raptem półtorej godziny. Nie wygoniło nas słońce, lecz wiatr o którym pisaliśmy już wcześniej. Niemiłosiernie silne podmuchy wzniecały tumany piachu, które fundowały nam darmowy peeling twarzy. Istne SPA!