Subiektywny przewodnik po Krecie
Dzień 10
Rekonesans w Aradenie i popołudniowy sfakian pie na plaży
Trasa: Plakias - Aradena - Ag. Ioaniss - Aradena - Frangokastello - Plakias
Ημέρα 10
150kmDzień 10
>Aradena, Ag. Ioaniss,
plaża we Frangokastello
Droga między Hora Sfakion a Aradeną to jedna z tych spektakularnych dróg, na której naprawdę ciężko nacieszyć się widokami rozpościerającymi się z okien samochodu. Nic więc dziwnego, że z taką chęcią wróciliśmy tu po czterech latach. Nie będziemy się rozpisywać nad tym co można zobaczyć wystarczy spojrzeć na poniższe zdjęcia. Naszym prawdziwym celem tej wycieczki był jednak koniec tej drogi znajdujący się przy niewielkim kościele Agios Ioannis.
Po drodze poza wspomnianymi serpentynami kolejną atrakcją jest most znajdujący się w pobliżu miejscowości Aradena. Ta zadziwiająca stalowa konstrukcja spina dwa strome brzegi wąwozu o tej samej nazwie. Przy pierwszym kontakcie most ten robi ogromne wrażenie. Wiele osób wysiada z samochodu by na własnych nogach przekonać się o solidności i pewności tej przeprawy. My też tak się zachowaliśmy cztery lata wcześniej, kiedy pierwszy raz zobaczyliśmy ten most. Tym razem jednak znając tą budowlę przejechaliśmy po niej z marszu.
Agios Ioannis - klątwa siesty wciąż działa
Krajobraz Krety za wąwozem Aradena ulega znacznej zmianie. Wspinająca się droga wjeżdża w bardziej dziki teren początkowo przypominający znane nam widoki z półwyspu Akrotiri, by w dalszej części porośniętej piniowymi lasami przypominać wyspę Rodos. Po kilku kilometrach dojechaliśmy do kresu asfaltowej drogi, która zakończona jest niewielkim parkingiem, gdzie zostawiliśmy naszego UP'a. Zeszliśmy na niewielką drogę kierującą się w dół w kierunku kościółka Agios Ioannis. Po drodze spotkaliśmy starsze polskie małżeństwo, które poinformowało nas, że kościół jest zamknięty. I tym sposobem kolejny raz dał o sobie znać nasz pech związany ze zwiedzaniem obiektów sakralnych na Krecie. To już n-ty raz kiedy trafiamy na kościelną sjestę. Mimo to postanowiliśmy zejść na dół by dojść do znajdującej się jeszcze dalej poza szlakiem niewielkiej kapliczki Panagia - Najświętszej Marii Panny.
Ta niewielka kapliczka znajduje się na wzniesieniu, z którego rozpościera się piękny widok na Morze Libijskie. Po przekroczeniu niepozornego ogrodzenia można dostrzec pojedynczy nagrobek znajdujący się przed wejściem do kaplicy. Jedynym zamkiem w starych drzwiach wykonanych z wyschniętego drewna był zardzewiały drut, który okręcony był wokół gwoździa wbitego w futrynę.
Wnętrze kaplicy zaskoczyło nas starymi freskami, które pokrywały ściany od samej podłogi aż po sklepienie. Niektóre z namalowanych świętych postaci miały wydłubane oczy. W jednej z publikacji, jakie czytaliśmy na temat Krety spotkaliśmy się z informacją, że tego typu charakterystyczne ślady to znamienne pozostałości tureckiej okupacji. Dosyć często osmańscy żołnierze właśnie w ten sposób naznaczali freski w greckich świątyniach.
Po powrocie do samochodu podążyliśmy z powrotem w jedynym możliwym kierunku, czyli do mostu w Aradenie. Znów przejechaliśmy go bez zatrzymywania się, a z wnętrza UP'a wsłuchiwaliśmy się w charakterystyczny lekko niepokojący stukot belek tworzących nawierzchnię mostu. Zatrzymaliśmy się jednak przy punkcie widokowym znajdującym się powyżej.
Wchodzimy do solarnego pieca w Aradenie
Mieliśmy jeszcze sporą ilość wolnego czasu, którą postanowiliśmy zagospodarować schodząc na sam dół wąwozu Aradena. Zrobiliśmy to korzystając ze starego szlaku, który został wytyczony kilkaset metrów na wschód od mostu. To stroma kamienna ścieżka, która niezliczonymi trawersami opada w dół wąwozu. Obecnie nie jest już ona zbyt często eksploatowana, a przechadzają się nią głównie kozy i bardzo nieliczni o tej porze roku turyści. Mimo wszystko szlak ten znajduje się w zaskakująco dobrym stanie, a jego przejście nie licząc pokonanego przewyższenia nie nastręcza większej trudności. Nie dajcie się jednak zwieść, że jest to spacer dla mięczaków. Południowo-wschodnia ściana wystawiona na kreteńskie letnie słońce emanuje wręcz ciepłem powodując wrażenie zejścia do wnętrza pieca. Nie ma się więc co dziwić, że zdecydowana większość turystów decyduje się na przejście Aradeny w okresie wiosennym, kiedy temperatury są niższe. Oczywiście w lecie również można zaplanować wycieczkę do tego wąwozu jednak trzeba się tu pojawić wczesnym rankiem.
Po około 20 minutach zeszliśmy na samo dno wąwozu. Dalsze jego pokonywanie w naszym przypadku nie miało większego sensu. Taka wycieczka wymaga dobrego zaplanowania, a przede wszystkim zabrania odpowiedniej ilości wody, gdyż w wąwozie Aradena w odróżnieniu od znajdującej się niedaleko Samarii nie można znaleźć ani jednego źródła, w którym można uzupełnić zapasy. Mając tego świadomość z góry założyliśmy, że nasza dzisiejsza wycieczka ograniczy się tylko do krótkiego wypadu do dzikiego wnętrza wąwozu. Przejście Aradeny dopisaliśmy do naszej kreteńskiej listy życzeń.
Wychodząc z wąwozu zużyliśmy cały zapas wody, jaki mieliśmy ze sobą. Panujący tu skwar dawał się nieźle we znaki podczas podchodzenia w górę wąwozu, a stromo wspinający się szlak nie ułatwiał zadania. Na całej długości ścieżki znalazło się zaledwie jedno ocienione miejsce, reszta szlaku prażyła się w pełnym słońcu. Gdy dotarliśmy do samochodu z radością włączyliśmy klimatyzację, a resztę dnia postanowiliśmy spędzić w bardziej relaksacyjnej atmosferze.
Popołudniowe sfakian pie na doskonałej plaży we Frangokastello
Z wakacji w 2009 roku zapamiętaliśmy, że całkiem niezła plaża znajduje się za zamkiem we Frangokastello, więc korzystając z bliskości tego miejsca postanowiliśmy pojechać właśnie tam. Przy plaży znajduje się prosta tawerna Fatamorgana, której nazwa nawiązuje do legendy mówiącej o ludziach rosy, czyli mitycznych wojownikach pojawiających się w tym miejscu na wiosnę. W tawernie tej zamówiliśmy tradycyjną lokalną przekąskę, czyli sfakian pie. Jest to niewielki płaski placek nadziewany serem i obficie polany miodem. Jeśli będziecie kiedyś w rejonie Sfakii to koniecznie spróbujcie sfakian pie, bo jest naprawdę dobre!
Plaża we Frangokastello jest dostępna w zasadzie tylko dla turystów zmotoryzowanych i z tego względu nie jest zbyt popularna. Na miejscu można wypożyczyć komplet leżaków z parasolem, jednak ponieważ plaża jest bardzo szeroka i piaszczysta bez problemu można znaleźć spokojny zakątek, z czego korzysta część wypoczywających tu osób. Z plaży rozpościera się piękna panorama na góry znajdujące się za zamkiem, który z żabiej perspektywy robi znacznie większe wrażenie niż od strony parkingu. Dopiero znajdując się na plaży można zgodzić się z przewodnikowymi opisami mówiącymi o tym, że zamek we Frangokastello góruje nad okolicą.
Łagodne i piaszczyste zejście do morza sprawiają, że plaża ta jest doskonałym miejscem dla rodzin z małymi dziećmi oraz osób, które nie czują się zbyt pewnie w wodzie. Dzięki skałom znajdującym się w głębi morza nie docierają tu duże fale, a spokojna woda jest relatywnie ciepła w stosunku do innych plaż znajdujących się w tym rejonie Krety. Pewną niedogodnością jest to, że na plaży nie ma przebieralni, a toalety znajdują się jedynie na parkingu przed zamkiem. Ale kto by się przejmował takimi drobnostkami na Krecie :)